Nie mogłam nic powiedzieć. Słowa jakby wyparowały z mojej głowy, została tam tylko pustka. Jedyne co widziałam to martwe ciało pani Lockwood. I choć wiedziałam, że Klaus wpatruje się we mnie, czułam, że nie mogę teraz na niego patrzeć. Domyślałam się, że dowiedział się o zemście, ale to nie był powód by zabijać niewinną osobę.
-Caroline.-wyszeptał mężczyzna.
-Wynoś się stąd.-odpowiedziałam.-Nie chcę żebyś tu był. Wyjdź.-powiedziałam, po czym podeszłam do matki Tylera, wzięłam ją na ręce i ułożyłam na kanapie. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Tylera aby przyjechał do domu. Kiedy się rozłączyłam, usłyszałam jego głos.
-Caroline, wiesz co Tyler zrobił. Musiał mi za to zapłacić.
-Ale ona nie była winna!-krzyknęłam.-Nic nie rozumiesz? Nie możesz tak zabijać niewinnych ludzi w ramach zemsty. Nie tak rozwiązuje się problemy.-mówiłam przez łzy.-Co ja sobie wyobrażałam? Że mogę cię kochać, pomimo tego kim jesteś? Nigdy się nie zmienisz, zawsze już będziesz taki. A ja nie jestem w stanie tego tolerować, nie takiego ciebie kocham.-wyszeptałam.
-Jestem hybrydą, taka jest moja natura. My jesteśmy mordercami, nie wypieraj się. Myślałaś, że można mnie zmienić? Oto kim jestem, Caroline. Mordercą. Pozbawionym uczuć zabójcą, którego nie obchodzi już co myślisz. Mnie nie da się zmienić, nie wierzę że miałaś taką nadzieję.-odpowiedział po czym wyszedł z domu.
Stałam wciąż nad ciałem matki Tylera i nie byłam w stanie zapłakać.
Wsiadałem do samochodu z uśmiechem na twarzy. Tyler pożałuje tego co zrobił. Niech wie, że ze mną nie można wygrać. Jestem pierwotnym, nikt nie będzie próbował się mnie pozbyć.
Jechałem w stronę domu. Dopiero teraz pomyślałem o kłótni z Caroline. Nie będę tego przed nią ukrywał, chociaż wiem że nie chce mieć ze mną już nic wspólnego. Nie zmienię się, nigdy. Choć bardzo bym chciał być z Caroline, to nie potrafię nagle stać się dobry. Nigdy taki nie byłem. I nigdy nie będę.
Wjechałem już na poboczną drogę prowadzącą do mojego domu, kiedy nagle zobaczyłem stojący na poboczu samochód. Miał włączone światła awaryjne, a w środku siedziała dziewczyna. Zatrzymałem się obok, wysiadłem z samochodu i podszedłem do niej. Gdy mnie zobaczyła opuściła szybę w samochodzie a ja zapytałem:
-Co się stało, kochana? Zepsuty samochód?
-Nie wiem co się stało, zaczęło dymić się spod maski więc się zatrzymałam i wyłączyłam silnik. Potem nie mogłam go już odpalić, i stoję tu i czekam aż ktoś mnie znajdzie.-odpowiedziała. Była śliczną, małą brunetką, o niebieskich oczach. Była wystraszona, choć nie wiedziała, że teraz powinna bać się jeszcze mocniej.
-Mogę zobaczyć co się stało. Ale musisz poświecić mi latarką. Masz?-zapytałem.
-Tak, mam.-dziewczyna sięgnęła po latarkę i wyszła z samochodu. Gdy zatrzaskiwała drzwi, złapałem ją i przycisnąłem do samochodu. Zaczęła się szarpać i krzyczeć, kiedy moje oczy przybrały kolor czerwieni a wraz z uśmiechem ukazałem swoje kły.
-Przykro mi kochanie, ale masz dziś wyjątkowo zły dzień.-po czym wbiłem kły w jej szyję i piłem jej krew dopóki nie umarła.
Kiedy jej ciało opadło na ziemię, całkowicie wysuszone z krwi, wiedziałem co muszę zrobić. Nie miałem zamiaru się zmieniać, nawet dla Caroline, więc mogłem zrobić tylko jedno. W tej chwili, po raz pierwszy odkąd poznałem małą blond wampirzycę, wyłączyłem swoje uczucia.
Minęło kilka godzin odkąd wrócił Tyler. Wracałam właśnie do domu, dzwoniąc po drodze do wszystkich przyjaciół, aby powiedzieć co się stało. Chciałam zostać z Tylerem, ale postanowił być sam, a ja nie chciałam go dziś denerwować. Wystarczająco wycierpiał.
Zaczęłam rozmyślać o rozmowie z Klausem. Nie mogłam uwierzyć, ze to się stało. Dziś rano wracałam od niego uśmiechnięta, szczęśliwa i po uszy zakochana. A teraz? Nie mogłam przestać myśleć o tym, co okropnego zrobił. Z drugiej strony nie mogłam sobie wyobrazić, że on na prawdę nie miał zamiaru się zmieniać, pomimo tego, że chciał być ze mną. Ja byłam gotowa do poświęceń dla niego, ale on dla mnie nie. Z oczu popłynęły mi łzy. Nie chciałam wracać do domu, wiem że mama pewnie by o wszystko pytała. Z przyjaciółmi też jakoś nie miałam ochoty się widzieć. Ale musiałam porozmawiać z Klausem. Wyjaśnić sobie to wszystko. Skręciłam więc w drogę prowadzącą do jego rezydencji.
Po chwili stałam przed jego domem. W wampirzym tempie znalazłam się przed drzwiami jego domu i przez chwilę nasłuchiwałam. Siedział w salonie, słyszałam jego oddech, zagłuszany trzaskiem iskier w kominku, a także dźwiękiem stale dolewanego płynu do kryształowej szklanki. Mocno zapukałam do drzwi. Ale Klaus nawet nie drgnął. Zapukałam znowu i jeszcze raz. Nie otwierał. Po chwili postanowiłam, że po prostu wejdę, ale gdy szarpnęłam za klamkę i próbowałam pchnąć drzwi do środka okazały się zamknięte. Ale nie tak po prostu na klucz. Musiały zostać wzmocnione, nawet ja jako wampir nie byłam wstanie ich otworzyć. Spróbowałam jeszcze raz, ale nic to nie dało. Już miałam wracać do samochodu, ale postanowiłam zrobić coś jeszcze.
-Klaus.-powiedziałam cicho.-Wiem, że mnie słyszysz. Porozmawiajmy, proszę.-wyszeptałam, i po moich policzkach popłynęły łzy.-Nie rozumiem dlaczego to zrobiłeś, proszę powiedz mi, że to był błąd, że źle to oceniłam. Kocham cię, i nie mogę myśleć o tym, że to koniec.-łkałam opierając się czołem o drzwi wejściowe.-Klaus, proszę.
Dostałam weny twórczej, więc oto jest, nowy rozdział. :) Mam nadzieję, że lepszy od poprzedniego. Zapraszam do czytania i komentowania :)
xoxo
Kocham twojego blooga! Nareszcie coś dodałaś! Proszę o więcej! <3
OdpowiedzUsuńczadowy rozdział!!! martwi mnie wyłączenie uczuć przez Klausa mam nadzieję ze jakoś z powrotem je włączy
OdpowiedzUsuńJejku dodaj nowy szyyybko!
OdpowiedzUsuńSuper <33333333
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział. :)
OdpowiedzUsuńhttp://porywy-serca.blogspot.com/
serdecznie zapraszam do mnie na nowy rozdział Klaroline ;))
OdpowiedzUsuńhttp://hateorloveee.blogspot.com/