wtorek, 30 kwietnia 2013

Epilog

Trzęsącą się ręką próbowałam wsadzić klucz do zamka w drzwiach. Nie szło mi to za dobrze. Denerwując się już coraz bardziej krzyknęłam:

-Kurwa, przecież jestem wampirem! 

Dopiero po chwili zdając sobie sprawę z tego co powiedziałam, rozejrzałam się nerwowo czy nikt tego nie słyszał. 

Ale nikogo przy mnie nie było. Nie było moich przyjaciół, ponieważ zostawiłam ich w Mystic Falls, nie było ze mną mojego chłopaka, bo ma wyłączone uczucia. Nate też nie było, i nie będzie, bo zerwałam z nim.

Jak dojrzale, powiedziałam do siebie w myślach. Nie ma to jak zerwać z kimś przez telefon. Ale nie chciałam się z nim spotykać. Nie chciałam go okłamywać, a wiem, że nie byłabym w stanie powiedzieć mu co stało się między mną a Klausem. 

Klaus. 

Byłam wściekła na niego. Miałam dość tego co robił. Tyle rzeczy mu wybaczyłam, aby z nim być, a on tak po prostu wyłączył swoje uczucia i znów jest najgorszym potworem jakiego znam...

Musiałam zrobić coś, aby znów włączył swoje uczucia. Przy okazji upewnię się, czy mu na mnie choć trochę zależy. 

________________________________________________

Tego dnia nie poszłam na uczelnię. Zadzwoniłam do dziekanatu, aby upewnić się, że Klaus zjawił się w szkole, po czym zabrałam przygotowaną wcześniej torbę i ruszyłam do jego domu. 

Wchodząc do środka upewniłam się, że nikogo nie ma i poszłam do jego sypialni. Łóżko było w takim samym stanie, jak rano, gdy stąd wychodziłam. Przypominało mi to wszystkie cudowne chwile, które razem przeżyliśmy, gdy Klaus miał w sobie człowieczeństwo. Miałam nadzieję, że to coś dziś zrobię, pomoże mu wrócić. 

Ze zniecierpliwieniem spoglądałam na zegarek, czekając na powrót Klausa. 

Była godzina 12.49 kiedy usłyszałam jak otwierają się drzwi wejściowe. Szybko sięgnęłam do torby po drewniany kołek i czekałam na Klausa. 

Wiedział, gdzie jestem i nie śpieszył się, aby przyjść. Słyszałam jak wolnym krokiem zmierza w kierunku sypialni. Po chwili drzwi otworzyły się i Klaus stanął, opierając się o ich framugę z twarzą bez żadnego wyrazu. 

-Nie zapytasz po co tu przyszłam? - Spojrzałam na niego i czekałam na odpowiedź. Nie wyglądał na zdziwionego, ale zastanawiał się, co wymyśliłam. 

-Nie interesuje mnie to specjalnie, ale skoro już tu jesteś, z drewnianym kołkiem, to proszę. Po co przyszłaś?

-Chcę żebyś włączył swoje człowieczeństwo. - Powiedziałam dobitnie. Klaus zaśmiał się i podszedł do barku, aby nalać sobie burbonu. 

-Nie spodziewałem się, że jesteś tak głupia, Caroline. - Odpowiedział mi Klaus śmiejąc się i popijając bursztynowy płyn. - Czy naprawdę myślisz, że ten kołek może zrobić mi krzywdę? - Oparł się o barek i wyczekująco patrzył na mnie. 

-Nie Klaus, nie mam zamiaru zrobić ci krzywdy tym kołkiem. - Powiedziałam patrząc mu w oczy. Wstałam wciąż ściskając kołek i zrobiłam dwa kroki w jego stronę. Nawet nie drgnął. 

-Więc jaki jest twój plan, huh? - Zapytał.

-Odpowiedz mi na pytanie, Klaus. - Wyszeptałam, a mężczyzna lekko zmrużył oczy, zastanawiając się o co mi chodzi. - Czy czujesz coś do mnie? Czy mimo wyłączonego człowieczeństwa, jest w tobie choć odrobina uczucia, które do mnie żywisz? - I zanim dałam mu dojść do głosu, powiedziałam jeszcze - czy jest dla nas nadzieja? 

Przez kilka sekund Klaus stał bez żadnego ruchu, ani jeden mięsień na jego twarzy nie drgnął. Dopiero po chwili wybuchnął głośnym, donośnym śmiechem. 

Poczułam pieczenie pod powiekami, a sekundę później łzy spływały po moich policzkach. W środku czułam jakby moje martwe już serce, umarło znów. To było najgorsze. Pozbawienie kogoś nadziei jest najgorszą rzeczą, która mogła mi się przytrafić. Nawet wyłączenie przez Klausa uczuć, nie bolało tak, jak to, że pozbawił mnie jakiejkolwiek nadziei. 

Spuściłam wzrok na swoje dłonie. Trzymały drewniany kołek. Bezwiednie podniosłam go do góry, na wysokość serca. Ostrze skierowane było w moją stronę. Całe moje ciało drżało, ale wiedziałam co muszę zrobić. 

-Mam nadzieję, że to przywróci twoje człowieczeństwo. - Powiedziałam, po czym mocno wbiłam kołek w swoje serce. Poczułam przeraźliwy ból i uczucie zamarzania krwi w żyłach i tętnicach. Jak rzeka w środku zimy, tak i krew w moich naczyniach zatrzymała się. 

Nie czułam jednak strachu. Czułam żal, bo ostatnie co zobaczyłam, to stojący przede mną Klaus, wciąż z twarzą niewyrażającą żadnego uczucia. 

Potem była ciemność. 

________________________________________________

Usłyszałem krzyk. Natychmiast otworzyłem oczy, próbując obudzić się z resztek pozostałego snu. Rozejrzałem się wokół i zobaczyłem Caroline, która rzucała się na łóżku i krzyczała. 

-Caroline! - Krzyknąłem i potrząsałem jej ciałem, aby ją obudzić. - Caroline!!

Dopiero po chwili krzyk ustał, a moja ukochana otworzyła oczy. Była zszokowana patrząc na mnie. 

-Co się stało, kochana? Miałaś koszmar? - Zapytałem, delikatnie biorąc jej rękę w swoje dłonie, i zacząłem ją lekko rozmasowywać, aby dodać jej otuchy. 

-To wszystko był snem - wyszeptała Caroline. - To się nigdy nie stało. O mój boże... - szeptała, ocierając teraz załzawione oczy, jednocześnie śmiejąc się. 

-Caroline - powiedziałem biorąc jej twarz w swoje dłonie i patrząc jej w oczy. - Opowiedz mi.

Dziewczyna wzięła głęboki wdech i uśmiechając się, zadowolona, że to co się stało było tylko snem, zaczęła opowiadać o tym, że zabiłem matkę Tylera, że wyłączyłem uczucia, że ją zostawiłem. Mówiła o wyjeździe do Londynu, o naszym spotkaniu, i wreszcie o tym, że się zabiła. 

Spojrzałem na nią zmartwiony i wyszeptałem:

-Caroline. Kocham cię. I przysięgam, że to co się stało, nigdy nie będzie miało miejsca. Rozumiesz? -Zapytałem. Dziewczyna pokiwała głową, uśmiechając się szeroko. 

Pocałowałem ją delikatnie, a ona z ustami tuż przy moich wyszeptała:

-Będziemy razem, na zawsze...

________________________________________________

Oto i jest, ostatni rozdział :) 
Dziękuje wam za wszystkie komentarze, za to że czytaliście i cierpliwie czekaliście na kolejne rozdziały. 
Mam nadzieję, że zakończenie się spodobało. 

Tymczasem zapraszam na mojego drugiego bloga : http://the-story-of--my-life.blogspot.com/ 

Jeszcze raz dziękuje za wszystko i pozdrawiam :)

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Rozdział 18

Wpatrywałem się w biały sufit. Wampirzym wzrokiem mogłem dostrzec każdą jego nierówność. 

Wzrokiem podążyłem dalej na ścianę. W kolorze ciemnobrązowym. Nad drewnianymi drzwiami wisiało kilka obrazów. 

Nie przedstawiały one niczego szczególnego, ale mimo wszystko lubiłem je. Były one jedną z niewielu rzeczy, które zabrałem z domu w Mystic Falls. 

Poza fortepianem, moimi obrazami i kilkoma ulubionymi koszulami zostawiłem tam całe swoje poprzednie życie. Dom, konie, rodzinę, kilku "znajomych". I Caroline. 

Mój wzrok automatycznie spoczął na blondynce leżącej obok mnie. Była naga, okryta jedynie jedwabnym materiałem, który niewiele w tej chwili zakrywał. Na poduszce leżały rozrzucone blond loki. 

Musiałem przyznać, że wyglądała dobrze. Nie zmieniła się odkąd wyjechałem z tego przeklętego miasteczka. A nawet teraz mogłem stwierdzić, że promieniała. 

No tak, spotykała się z jakimś chłopcem. Cała Caroline. Długo nie mogła być sama. Zastanawiałem się jak zareagowała na mój wyjazd. 

Ale tak naprawdę, to nie obchodziło mnie to. Już nie. 

Nachyliłem się nad dziewczyną i zacząłem całować ją po szyi. 

________________________________________________

Poczułam, że ktoś mnie obejmuje i natychmiast otworzyłam oczy. 

Klaus. 

Odsunęłam się szybko, choć podświadomie tego nie chciałam. Mężczyzna spojrzał na mnie ze złością, że mu przerwałam. 

Nie zważając na niego, w wampirzym tempie wstałam i zaczęłam się ubierać. Po sekundzie miałam już na sobie bieliznę i sukienkę, którą miałam na sobie wczoraj. Spojrzałam na Klausa, który z miną mówiącą "mam to gdzieś" siedział wciąż na łóżku. 

-Nie wierzę, że dałam się zaciągnąć Tobie do łóżka. - Powiedziałam nerwowo i wciąż wpatrywałam się w Klausa. Czekałam na jego reakcję, chciałam żeby powiedział coś pocieszającego. 

Ty idiotko! Krzyknęłam do siebie w myślach. Przecież on ma wyłączone uczucia. A ja byłam jego zabawką. Ciągle jestem. 

-Wychodzę. - Pokręciłam głową odsuwając swoje naiwne myśli, o pocieszającym mnie Klausie i skierowałam się w stronę wyjścia. 

-Caroline, poczekaj. - Na dźwięk jego brytyjskiego akcentu zmiękły mi kolana i odruchowo zatrzymałam się. Nie odwróciłam się jednak w jego stronę. Nie chciałam aby tląca się we mnie tęsknota do Klausa, pozwoliła mi zrobić coś naprawdę głupiego. - O co tyle szumu? - Słyszałam jak wstaje i zakłada na siebie jeansy. Wciąż stałam tyłem, czując wzbierające pod powiekami łzy. 

W sekundę później Klaus znalazł się naprzeciwko mnie. Miał na sobie jedynie jeansy. Spojrzałam mu w twarz czekając co jeszcze ma do powiedzenia. 

-Nie podobało ci się skarbie? - Zapytał łagodnie. Na twarzy igrał mu ten ironiczny uśmieszek, zarezerwowany dla jego wrogów lub ofiar. 

Wciąż nie wypowiadając ani jednego słowa, zrobiłam krok na przód i wymijając pierwotnego próbowałam wyjść. Złapał mnie za nadgarstek i mocno pociągnął do siebie, tak, że uderzyłam ramieniem o jego klatkę piersiową. 

-Dokąd to? - Zapytał. - Nie skończyliśmy jeszcze. - Przysunął swoją twarz do mojej próbując mnie pocałować. 

Nie myśląc co robię, z całej siły uderzyłam go w policzek. Klaus tylko jęknął i zanim zdążył cokolwiek zrobić, wybuchłam:

-Nie dotykaj mnie! - Krzyknęłam. - Co ty sobie myślisz, że jestem Twoją zabawką? O nie, Klaus. - Spojrzał na mnie wściekłym wzrokiem. - Nigdy więcej. 

Wciągnęłam głośno powietrze, zbierając siły aby powiedzieć to, o czym myślałam już od jakiegoś czasu.

-Nie wiem jak mogłam z Tobą kiedykolwiek być! - Pokręciłam znacząco głową i jednym tchem krzyknęłam. - Nic dziwnego, że zawsze byłeś i zawsze będziesz sam! 

Po czym spojrzałam ostatni raz na Klausa, który stał jak słup i nic nie powiedział. Nie drgnął mu żaden mięsień na twarzy, a nawet zdawało mi się, że jego oczy, choć wpatrzone we mnie, tak naprawdę nic nie widziały. 

Powstrzymując płynące z oczu łzy, wyszłam z pokoju. 

________________________________________________

Przepraszam, że tak długo czekaliście na nowy rozdział.
No, ale już jest. 

Osobiście mi się nie podoba, jest krótki, nudny, bez wyrazu i w ogóle dziwny. 
Spowodowane jest to po części brakiem czasu i weny, no ale niestety, takie życie. 
Mam nadzieję, że do końca tego tygodnia uda mi się napisać coś dłuższego i lepszego :) 

Zapraszam do czytania i komentowania ;) 
xoxo

Ps. Jeśli ktoś będzie komentował i jest chętny abym powiadamiała go o nowym rozdziale, niech to napisze w komentarzu :)

niedziela, 7 kwietnia 2013

The Versatile Blogger


Chciałabym ogromnie podziękować Irminie z bloga: http://only-love-is-real-klaroline.blogspot.com/ i Caroline Mikaelson z bloga http://mikaelsonfamily.blogspot.com/ za nominację do The Versatile Blogger ;)

Zasady:
1.Należy podziękować nominującemu.
2.Napisać  7 faktów o sobie.
3.Nominować 10 blogów  i poinformować o tym ich autorów.

7 faktów o mnie:
1. Kocham grać na pianinie.
2. Lubię tańczyć i grać w siatkówkę, unihokeja i piłkę ręczną.
3. Kocham pisać opowiadania.
4. Panicznie boję się pająków.
5. Kocham książki, i mogłabym nie robić nic, oprócz czytania.
6. Jestem marzycielką.
7. W przyszłości chciałabym dużo podróżować.

środa, 3 kwietnia 2013

Uwaga!

Kochani czytelnicy! Dziękuje Wam za to, że jesteście tu ze mną, czytacie moje "wypociny", komentujecie i tak wspaniale mnie chwalicie (choć wciąż nie wiem dlaczego, bo nie jestem wybitna w pisaniu). 
Muszę Wam powiedzieć, że małymi kroczkami zbliżamy się do końca TEJ historii Klausa i Caroline. Nie będę ciągnąć tak obranej ścieżki w nieskończoność, żeby nie zrobić z tego opery mydlanej czy coś.
Ale nie denerwujcie się. Mimo wszystko nie potrafiłabym zostawić bloga, więc kiedy skończę pisać tą historię, rozpocznę kolejną, także o Klausie i Caroline. 
Myślę, że będziecie zadowoleni, tak jak (mam nadzieję) teraz. 
Ale to jeszcze trochę czasu, zanim skończę ten blog. 

Pozdrawiam kochani, i do następnego, mam nadzieję, że już niedługo, rozdziału :)

niedziela, 31 marca 2013

Rozdział 17

Obudziłam się z potwornym bólem głowy. Dzielenie się krwią może i było przyjemne, ale konsekwencje są okropne. Coś jak kac, tylko gorsze. I mimo, że Klaus dał mi trochę swojej krwi, abym się uleczyła z jego ugryzienia, to mimo wszystko byłam słaba. Nie miałam w mieszkaniu woreczków z krwią, a z Nate'a nie piłam, ponieważ podawałam mu werbenę. Tak na wszelki wypadek, żeby mnie nie kusiło. 

Przekręciłam się na drugi bok i zobaczyłam śpiącego wciąż Nate. Był świetnym chłopakiem. Był  nieziemsko przystojny, inteligentny i na moje nieszczęście, był człowiekiem. Nie chciałam wyjawiać mu prawdy, nie miałam ochoty czekać kilka dni, by móc wymazać mu potem pamięć. Oznaczało to jednak, że nie będę z nim długo. Ale takie są minusy bycia wampirem. 

Pocałowałam chłopaka delikatnie w usta, uważając by go nie obudzić. Uśmiechnęłam się do siebie i cicho wstałam, kierując się w stronę łazienki. Był wtorek, musiałam iść na zajęcia. Na szczęście do kolejnego poniedziałku nie spotkam Klausa. Oh, nie. Zapomniałam, że byłam taka mądra, aby zawrzeć z nim umowę. Więc zobaczę go jeszcze raz w tym tygodniu, ale nie miałam pojęcia kiedy. Domyślałam się, że on na pewno nie zapomni o tym, by wziąć to, co mu obiecałam. Skrzywiłam się na samą myśl o tym, po czym poszłam pod prysznic. Muszę się z tym jakoś pogodzić, powiedziałam do siebie w myślach. 



Kilka godzin później wychodziłam z sali po skończonych zajęciach. Była 14.48, postanowiłam więc przejść się po mieście. Nate miał zajęcia dłużej, więc pomyślałam o zrobieniu jakiś zakupów na kolację i może o nowych ciuchach. Od kiedy zaczęłam spotykać się z Natem, nie miałam czasu na zakupy. Pochłaniał mnie bez reszty. I odciągał moje ponure myśli od Klausa. Niestety, kiedy byłam sama, tak jak teraz, nie mogłam przestać o nim myśleć. Wszystko co zrobił, odkąd wyłączył uczucia. To nie był Klaus, nie ten którego znałam. Nie ten, w którym się zakochałam. Chciałam zadzwonić do Eleny i zapytać o radę, w końcu ona pomogła Stefanowi włączyć swoje człowieczeństwo. Po chwili jednak zrezygnowałam. Byłam w Londynie już ok 2 miesięcy, a nie wspomniałam nikomu o spotkaniu Klausa, ani o tym, że mam z nim kontakt. Nie mając pomysłu jak rozwiązać problem z pierwotnym, zrezygnowana weszłam do sklepu, aby zająć czymś myśli. 

Obładowana zakupami i szczęśliwa wyszłam na opustoszałą ulicę. Była już godzina 17 i na zewnątrz było dosyć ciemno. Paliły się uliczne latarnie, a na drodze co jakiś czas przejechał spokojnie samochód. Poza tym nie było żadnego człowieka. Szłam spokojnie chodnikiem w stronę domu, gdy nagle usłyszałam jakiś dźwięk tuż za mną. To na pewno nie człowiek, pomyślałam. Nie mógł tak cicho do mnie podejść. W ciągu kilku sekund zatrzymałam się i spokojnie odwróciłam. Nim ujrzałam kto za mną stał, zrobiło mi się ciemno przed oczami. 

________________________________________________


Obudziłam się i poczułam ból w szyi. Ktoś skręcił mi kark. Otworzyłam oczy i ujrzałam przepięknie wystrojony pokój. W bardzo bogatym stylu. Leżałam na ogromnym łóżku, na ciemnej pościeli. 

-Halo?! Jest tu ktoś?- zawołałam. Po co ktoś miałby mnie porywać? Idiota, pomyślałam. Wstałam z łóżka i podeszłam do drzwi. Gdy chciałam już chwycić za klamkę, raptownie otworzyły się. Stanął w nich dobrze zbudowany mężczyzna, w czarnych jeansach i ciemnoniebieskiej koszulce. 

-Klaus, kogo innego mogłam się spodziewać? - zapytałam z sarkazmem. - Czego chcesz? - Byłam już mocno zdenerwowana. Co on sobie myśli, że może mnie od tak porywać, kiedy tylko chce? To jest nienormalne. 

-Chce to, co mi obiecałaś. - odpowiedział spokojnie, po czym uśmiechnął się. 

-2 razy w tygodniu, tak. Piłeś wczoraj, chcesz pić dzisiaj, a wiesz, że jest wtorek? Czyżby pan profesor nie wiedział, ile mamy dni tygodnia? 

-Nie drażnij się ze mną. Chce się napić, teraz. - powiedział groźnie, po czym stanął tuż przede mną. Miał minę seryjnego zabójcy, którym zresztą był. Nie chcąc się narażać na jego wściekłość, postanowiłam ustąpić. Westchnęłam głośno i dobitnie, po czym odsłoniłam szyję. Klaus wbił się zębami w moją skórę, a ja syknęłam cicho z bólu. Starałam się skupić na czymś neutralnym, aby nie reagować tak jak ostatnio. W myślach zastanawiałam się, co zrobić na kolację, jak się jutro ubrać, co kupić Nate'owi na święta. Nie działało. Czułam jak Klaus pije moją krew. Pożądanie rosło z każdą chwilą. Próbowałam trzymać ręce przy sobie, aby nie dotknąć przypadkiem Klausa. Kiedy jednak poczułam jak jego ręka zjeżdża  w dół moich pleców, nie wytrzymałam. Odciągnęłam jego głowę od mojej szyi, i pocałowałam jego usta. Była na nich moja krew. Krew. To było coś czego chciałam. Skończyłam całować Klausa i językiem przejechałam po jego szyi. 

-Mogę? - wyszeptałam z twarzą przy jego policzku i poczułam jak kiwa głową na potwierdzenie. Wbiłam kły w jego szyję i poczułam cudowny smak krwi. Byłam jak na prochach. Nie liczyło się nic poza krwią, i poza ciałem Klausa. Oderwałam się od jego szyi i pchnęłam go w stronę łóżka. W wampirzym tempie znalazłam się nad nim i znów zaczęłam go całować, jednocześnie rozdzierając mu koszulkę. Klaus nie był mi dłużny, bo w sekundę później czułam jego ręce pod moją sukienką. Dotykał mnie wszędzie, całował każdy centymetr odsłoniętego ciała. Szybko pozbyłam się sukienki i bielizny, po czym naga stanęłam przed Klausem. Zmierzył mnie swoim głodnym wzrokiem, po czym szybko przyciągnął do siebie i posadził sobie na kolanach. Trochę niezdarnie próbowaliśmy uporać się z jego paskiem, ale już po chwili i Klaus był nagi. Wciąż siedząc na jego kolanach, poczułam jak gwałtownie we mnie wszedł. Jęknęłam głośno i po chwili wbiłam się zębami w szyję Klausa. On zrobił to samo. 

Kochaliśmy się i jednocześnie piliśmy swoją krew. Nie było niczego innego. Tylko Klaus. Tylko krew. Nic więcej. 

________________________________________________


Trochę krótki, ale dostałam weny i jakoś tak szybko napisałam.
Mam nadzieję, że się spodoba. Zapraszam do Czytania i Komentowania :*

sobota, 30 marca 2013

Dla chętnych !

Na moim drugim blogu pojawiła się notka, jeśli ktoś jest zainteresowany to zapraszam :
http://the-story-of--my-life.blogspot.com/
Pozdrawiam :)