wtorek, 1 stycznia 2013

Rozdział 10

Witam ;) No i mamy rozdział 10 ;) Mam nadzieję, że wam się spodoba. Zapraszam do czytania:)


Delikatnie zapukałam do drzwi. Wiedziałam, że Tyler mnie usłyszy, jako hybryda miał lepszy słuch ode mnie. Po chwili otworzył mi drzwi z ogromnym uśmiechem na twarzy. Ja stałam, z miną zbitego psa, nie mogąc wydusić z siebie słowa. 
-Caroline, tak się cieszę.-powiedział i mocno mnie przytulił.-Nie cieszysz się?-zapytał speszony. 
-Porozmawiajmy.-odpowiedziałam, po czym weszliśmy do domu. Bez słowa skierowałam się do jego sypialni, abyśmy mogli spokojnie porozmawiać. Nie chciałam, aby pani Carol podsłuchała naszą rozmowę. 
-Powiedz o co chodzi, przerażasz mnie.-wyszeptał Tyler. Widać było, że jest zdenerwowany. 
-Już wyjaśniam. Jest mi naprawdę trudno o tym mówić, bo mimo tego w jakiej sytuacji się znaleźliśmy, to wciąż coś do ciebie czuję.-Tylerowi zrzedła mina.- Naprawdę cieszę się, że wróciłeś, że udało ci się złamać więź z Klausem, ale Tyler, my nie możemy być już razem. 
-Ale, co? Dlaczego? Uwolniłem się od Klausa, już nigdy cię nie skrzywdzę.-krzyczał Tyler.-Ja cię kocham, Caroline.
-Całowałam się z kimś innym. Chcę po prostu być z tobą szczera. Po tym wszystkim, czuję, że nie powinniśmy być razem. I pomimo tego, jak bardzo mi na tobie zależy, nie mogę dłużej udawać, że ktoś inny jest mi obojętny. Przykro mi, Tyler.-wypowiadając to miałam łzy w oczach. Nie przypuszczałam, że będę w stanie to powiedzieć. Nie myślałam też, że przyznam się sama przed sobą, że naprawdę czuję coś do Klausa.-Naprawdę, bardzo mi przykro.-wyszeptałam.
-Mi też jest przykro, Caroline.-odpowiedział Tyler.-Mogę chociaż wiedzieć, kto to?
Nie mogłam mu powiedzieć, że chodzi o Klausa. Obiecałam przyjaciołom, że nie będę się z nim więcej spotykać. Pomimo tego co czuje, muszę o nim zapomnieć. 
-To bez znaczenia, Tyler.-odpowiedziałam.-Wiesz, że wciąż jestem twoją przyjaciółką, prawda?-wyszeptałam, po czym przytuliłam mojego byłego chłopaka. Zdziwiło mnie to, że odwzajemnił uścisk.-Pójdę już. Do zobaczenia.-powiedziałam, po czym niespodziewanie Tyler przyciągnął mnie do siebie i złożył krótki, rozpaczliwy pocałunek na moich ustach. Poczułam łzy pod powiekami, ale wiedziałam, że tak będzie lepiej. 
-Do widzenia, Caroline.-powiedział Tyler i wyszedł z pokoju. 



Od wczorajszego wieczoru, nie ruszałem się z miejsca. Prawdopodobnie wypiłem większość alkoholu z tego baru. Przez całą noc przewijało się tu całkiem sporo ludzi. Nawet kilka ślicznych dziewczyn, które nadawały się na przekąskę, ale jakoś nie miałem ochoty opuszczać mojego miejsca przy barze. Aktualnie, wystarczył mi alkohol. Byłem zły, wściekły, zrozpaczony, schalny jak świnia, a po części nawet trochę smutny. Mimo wszystko, naprawdę miałem odrobinę nadziei, że Caroline coś do mnie czuje. Z drugiej strony, już planowałem słodką zemstę na niej. 
Postanowiłem w końcu wrócić do domu. Było jakoś po 10 rano, w końcu kiedyś muszę się przespać. Chwiejnym krokiem wsiadłem do auta i ruszyłem. Ledwo co wyjechałem z miasta, usłyszałem wycie policyjnych syren. 
-Co do cholery?- zakląłem pod nosem. Zatrzymałem samochód i czekałem aż policjant do mnie podejdzie. 
-Dzień dobry. Czy zna pan powód zatrzymania?-zapytał jakiś młodziutki policjant. 
-Tak, znam. Oboje mamy dziś zły dzień.-odpowiedziałem po czym złapałem jego głowę, przyciągnąłem do siebie i zacząłem wysysać z niego krew. Kiedy poczułem, że umarł, puściłem go, tak, że osunął się na ulicę. Odpaliłem samochód i pojechałem dalej. 



Siedziałam z dziewczynami w grillu. Bonnie spoglądała na mnie smutnym wzrokiem, Elena próbowała mnie pocieszać. Ja sama płakałam i co chwilę popijałam kolejnego drinka. Opowiedziałam im, że zerwałam z Tylerem. Przyznałam się do pocałunków z Klausem i tego, że coś do niego czuje. Obiecałam, że nie będę się z nim spotykać, więc przyjaciółkom pozostało jedynie mnie pocieszać. 
-Wszystko się z czasem ułoży, Caroline. Na pewno.-pocieszała mnie Elena. Kiwnęłam głową na potwierdzenie i skończyłam pić swojego drinka. 
-Pojadę już do domu.-powiedziałam dziewczynom i położyłam na stoliku pieniądze za drinki.-Zobaczymy się jutro.-uśmiechnęłam się i skierowałam do wyjścia. Stanęłam przy samochodzie i zaczęłam szukać kluczyków w torebce. Nagle ktoś złapał mnie mocno za głowę i z całej siły uderzył nią w samochód. Potem była już tylko ciemność.
Ocknęłam się z potwornym bólem głowy. Czułam, że włosy przykleiły mi się do twarzy, chciałam je odgarnąć na bok, ale poczułam tylko ostry ból w nadgarstkach. Byłam związana, a liny nasączono werbeną. 
-Co do cholery?-powiedziałam sama do siebie. Otworzyłam powoli oczy i zobaczyłam, że znajduję się w jakiejś ciemnej piwnicy. Siedziałam na krześle, przywiązana linami. Poruszyłam się i od razu tego pożałowałam. Te liny też były namoczone w werbenie. Obok mnie stał stolik, z różnorodnymi przyrządami. Miałam złe przeczucie, że nie są one raczej do niczego przyjemnego. 
-Halo, słyszy mnie ktoś? Pomocy.-zaczęłam wołać.-Dlaczego mnie tu więzisz?!-krzyczałam. Ale nikt mi nie odpowiadał. 
Nie wiem, jak długo tak siedziałam. Wszystko potwornie mnie bolało. Nie wołałam już nikogo, to nie miało sensu. Nikt mnie tu nie znajdzie. "Umrę tu", pomyślałam. Po policzkach pociekły mi łzy. Nie chciałam umierać. Nie po tym wszystkim co musiałam przejść, nie teraz, kiedy mam całe życie przed sobą. 
Nagle usłyszałam jak ktoś wkłada klucz do zamka i przekręca go. Nie wiedziałam co myśleć, nie wiedziałam kto to był i czy chce mi pomóc, czy może zabić. Drzwi otworzyły się na oścież i zobaczyłam ciemną postać, która powoli zaczęła do mnie podchodzić. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę, a raczej kogo widzę...



Obudził mnie dźwięk walenia do drzwi. "Kto normalny ma czelność budzić mnie o tej porze?"-pomyślałem. Wstałem z łóżka, ubrałem spodnie i koszulkę i zszedłem na dół. 
-Co do cholery?-zapytałem otwierając drzwi. To była Bonnie.-Czego chcesz?-warknąłem. 
-Ktoś porwał Caroline. Była z nami w Grillu, miała jechać do domu, ale jej samochód wciąż tam stoi, a na ziemi leżała jej torebka. Stefana i Damona nie ma, Tyler nie odbiera telefonu, a my nie wiemy już co robić.-na jednym oddechu wykrztusiła to z siebie dziewczyna. Ktoś porwał Caroline? Jeśli jej się coś stanie, zabije każdego kto jest za to odpowiedzialny.-Pomóż nam, proszę.-wyszeptała Bonnie. Kiwnąłem tylko głową na znak zgody i wróciłem do domu, po kurtkę i kluczyki od samochodu. Nie mogę pozwolić by Caroline stała się krzywda. Z tą myślą ruszyłem w kierunku samochodu. 



Mam nadzieję, że wam się podoba. Nie było jeszcze wściekłości Klausa, ponieważ nie wiedziałam jak ją tu umieścić. Ale obiecuję, że w następnym rozdziale będzie mała rzeźnia. 
Zapraszam do komentowania, dzielenia się spostrzeżeniami i obserwowania mojego bloga.:)
xoxo

7 komentarzy:

  1. kolejny świetny rozdział, już nie moge doczekać się kolejnego! jestem bardzo ciekawa kto porwał Caroline i chętnie poczytam o tej rzezi ^^ życzę weny ; )) .

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dobry Rozdział, najbardziej podoba mi się moment zerwania. Czekam z niecierpliwością na słodką scenę Klausa i Caroline. :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuje za te pozytywne komentarze :) postaram się dodać post jak najszybciej :)
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  4. wow :D czym nowy rozdzial. tym ciekawsze :D super :D zapraszam do mnie i pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam z Klaus Morgan, robi się coraz ciekawiej;). Fajnie, że Caro zerwała z Tylerem. Czekam na następny. Ja bardziej preferuje zaciete i krwawe walki niż rzezie, ale o nich też moge poczytać..
    Laura

    OdpowiedzUsuń
  6. O GOD :D :D :D poleciała mi łezka kiedy czytałam jak Caroline zrywa z Tylerem :( Ale się ciesze :) Jestem ciekawa kto porwał Caroline na początku myślałam że to Klaus w ramach zemsty ale później zmieniłam zdanie. Teraz obstawiam Tylera jako zemstę za zerwanie z nim :D Ale się porobiło :D Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  7. o jej ! bardzo mi się podoba ! Jestem ciekawa kto porwał Car, i współczuje temu komuś, Klaus go zabije , hah :D . No, miejmy nadzieję : ).
    U mnie jest już nowy rozdział. Byłbym wdzięczna gdybyś zerknęła :)
    Pozdrawiam :)
    http://ilovevd.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń