-Boże co ja wyprawiam?- pomyślałem sobie wsiadając do mojego
nowiutkiego BMW. Przecież to nie jest dziewczyna dla mnie. Mam ponad 1000 lat,
a ona ledwie 18. Ale jest taka śliczna, i nie wpadła mi w ramiona jak większość
dziewczyn, które znałem. Ona jest inna. Caroline jest wyjątkowa.
Caroline siedziała na swoim łóżku i zastanawiała się co ubrać. „Gdzie my w ogóle idziemy?” myślała. Ostatecznie zdecydowała się na sięgającą kolan, z dużym dekoltem, kremową sukienkę.
-Niech sobie chociaż popatrzy.-pomyślała i uśmiechnęła się sama do siebie. Rozpuściła swoje długie, blond włosy, które teraz kaskadą loków opadały na jej nagie ramiona. Włożyła czarne, wysokie szpilki, spryskała się swoimi ulubionymi perfumami, kiedy usłyszała pukanie do drzwi.
Kiedy Caroline otworzyła drzwi, doznała szoku. Nigdy nie widziała Klausa w garniturze, co jak pomyślała, było chyba ogromnym grzechem. Wyglądał wspaniale, tajemniczo i niezwykle kusząco.
-Witaj Caroline, pięknie wyglądasz-powiedział i jak zwykle jego uśmiech zwalił mnie z nóg. Co ja wyprawiam, chciałam tylko, żeby dał mi w końcu spokój. Muszę się opanować, przeżyć ten jeden wieczór i dać sobie z nim spokój. Na zawsze.
-Cześć. Więc gdzie jedziemy?- ok, wyszło spokojnie.
-To niespodzianka.-odpowiedział z uśmiechem i wyciągnął do mnie rękę. Podałam mu swoją, czego od razu pożałowałam. Przez moje ciało przeszedł prąd, oblała mnie fala ciepła, a nogi zmieniły się w coś na kształt waty. Nie pamiętam jak doszliśmy do jego samochodu, „obudziłam” się dopiero kiedy ruszyliśmy. Klaus spoglądał na mnie co chwilę, widocznie rozbawiony, ale nic nie mówił.
Caroline wyglądała pięknie. Nie powinienem jej zapraszać, ale niby dlaczego miałbym odmawiać sobie takich widoków? Jestem pierwotnym, mogę robić co tylko chcę.
Kiedy w końcu dojechaliśmy na miejsce, na twarzy Caroline widać było zaskoczenie.
-Wszystko ok?- zapytałem.
-Tak, ja po prostu nigdy nie byłam w tak pięknym miejscu.-odpowiedziała mi zafascynowana.
I wtedy dopiero sobie uświadomiłem, że ta piękna dziewczyna nigdzie w życiu nie była. Całe życie spędziła w Mystic Falls, niczego nie zobaczyła, niczego nie przeżyła.
-To teraz masz świetną okazję- powiedziałem.-Gdybyś mi pozwoliła, pokazałbym ci piękniejsze miejsca od tego.
-Zgodziłam się spotkać z tobą dzisiaj, więc już nie przeginaj ok? Nie powiedziałam, że będę miała jeszcze kiedyś ochotę się z tobą spotkać.
-Zobaczymy.-uśmiechnąłem się i poprowadziłem ją do zarezerwowanego wcześniej stolika. Złożyliśmy zamówienie i piliśmy wino. Wieczór minął spokojnie, rozmawialiśmy, nawet śmialiśmy się. Caroline zainteresowana była moimi podróżami, co bardzo mnie cieszyło. Nie, to jej towarzystwo tak na mnie działało. Było to coś upajającego.
-Zatańczymy?- zapytałem kiedy usłyszałem spokojną, wolną piosenkę.
-To chyba nie jest dobry pomysł-była zmieszana.
-Jeden taniec. Nie gryzę-zaśmiałem się. Caroline wzruszyła ramionami i chwile potem staliśmy na parkiecie. Jedną ręką obejmowałem jej talię a w drugiej trzymałem jej dłoń. Staliśmy bardzo blisko siebie, czułem nawet jej oddech na swojej szyi, co szczerze mówiąc doprowadzało mnie do obłędu.
„Boże, co ja wyprawiam?”-krzyczałam sama do siebie w myślach. Tańczę z nim i jesteśmy zdecydowanie za blisko, abym mogła trzeźwo myśleć. Próbowałam nie myśleć jak jego lewa ręka delikatnie gładzi moje plecy, z każdym pociągnięciem palców zostawiając ślad w postaci płonącego wspomnienia jego dotyku.
-Powinniśmy już wracać-wyszeptałam mu w szyje, bo bałam się podnieść wzrok na niego. Nie chciałam patrzeć mu w oczy.
-Tak, masz rację wracajmy.-odpowiedział.
Nikt z nas nie odzywał się w samochodzie. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Kurwa, ja miałam na niego ochotę, wciąż mam. A przecież on jest tym złym, muszę o tym pamiętać.
-No to cześć.-wydusiłam z siebie i pospiesznie wyszłam z samochodu, gdy staliśmy już pod moim domem. Klaus był jednak szybszy. Nim zdążyłam się zorientować stałam, a raczej opierałam się o drzwi jego samochodu a on jakieś kilka milimetrów ode mnie. Nasze twarze były tak blisko siebie, że czułam jego oddech, był ciepły, słodki i przyspieszony. Ja chyba przestałam oddychać. Przecież on nie może mnie w tej chwili pocałować, chociaż chcę, to nie może.
Boże, jaką mam ochotę ją pocałować. Dotykam jej ramion, czuję jak szybko oddycha, jak szybko bije jej serce. Wiem, że ona także chce mnie pocałować. Przybliżam się do jej ust, spoglądam jej głęboko w oczy i mówię:
-Dziękuje Caroline. Dobranoc.-po czym puszczam ją i wsiadam z powrotem do auta, i odjeżdżam. Niech dziewczyna trochę o mnie pomyśli wieczorem. Kiedy jestem w domu, wołam Jessice, moją-jakby ją określić-torebkę ciepłej krwi. Kiedy zaspokajam pragnienie, postanawiam iść pod prysznic i spać. Zimna woda powinna ostudzić nieco moje zapędy w stosunku do Caroline. Chociaż nie wykluczam, że prędzej czy później i tak między nami do czegoś dojdzie. Z tymi rozmyślaniami kieruję się w stronę łazienki.
No i mamy 3 rozdział :) Obiecuję, że w 4 będzie trochę dramatyczniej, a nie już tak słodko. Dobranoc :)
Caroline siedziała na swoim łóżku i zastanawiała się co ubrać. „Gdzie my w ogóle idziemy?” myślała. Ostatecznie zdecydowała się na sięgającą kolan, z dużym dekoltem, kremową sukienkę.
-Niech sobie chociaż popatrzy.-pomyślała i uśmiechnęła się sama do siebie. Rozpuściła swoje długie, blond włosy, które teraz kaskadą loków opadały na jej nagie ramiona. Włożyła czarne, wysokie szpilki, spryskała się swoimi ulubionymi perfumami, kiedy usłyszała pukanie do drzwi.
Kiedy Caroline otworzyła drzwi, doznała szoku. Nigdy nie widziała Klausa w garniturze, co jak pomyślała, było chyba ogromnym grzechem. Wyglądał wspaniale, tajemniczo i niezwykle kusząco.
-Witaj Caroline, pięknie wyglądasz-powiedział i jak zwykle jego uśmiech zwalił mnie z nóg. Co ja wyprawiam, chciałam tylko, żeby dał mi w końcu spokój. Muszę się opanować, przeżyć ten jeden wieczór i dać sobie z nim spokój. Na zawsze.
-Cześć. Więc gdzie jedziemy?- ok, wyszło spokojnie.
-To niespodzianka.-odpowiedział z uśmiechem i wyciągnął do mnie rękę. Podałam mu swoją, czego od razu pożałowałam. Przez moje ciało przeszedł prąd, oblała mnie fala ciepła, a nogi zmieniły się w coś na kształt waty. Nie pamiętam jak doszliśmy do jego samochodu, „obudziłam” się dopiero kiedy ruszyliśmy. Klaus spoglądał na mnie co chwilę, widocznie rozbawiony, ale nic nie mówił.
Caroline wyglądała pięknie. Nie powinienem jej zapraszać, ale niby dlaczego miałbym odmawiać sobie takich widoków? Jestem pierwotnym, mogę robić co tylko chcę.
Kiedy w końcu dojechaliśmy na miejsce, na twarzy Caroline widać było zaskoczenie.
-Wszystko ok?- zapytałem.
-Tak, ja po prostu nigdy nie byłam w tak pięknym miejscu.-odpowiedziała mi zafascynowana.
I wtedy dopiero sobie uświadomiłem, że ta piękna dziewczyna nigdzie w życiu nie była. Całe życie spędziła w Mystic Falls, niczego nie zobaczyła, niczego nie przeżyła.
-To teraz masz świetną okazję- powiedziałem.-Gdybyś mi pozwoliła, pokazałbym ci piękniejsze miejsca od tego.
-Zgodziłam się spotkać z tobą dzisiaj, więc już nie przeginaj ok? Nie powiedziałam, że będę miała jeszcze kiedyś ochotę się z tobą spotkać.
-Zobaczymy.-uśmiechnąłem się i poprowadziłem ją do zarezerwowanego wcześniej stolika. Złożyliśmy zamówienie i piliśmy wino. Wieczór minął spokojnie, rozmawialiśmy, nawet śmialiśmy się. Caroline zainteresowana była moimi podróżami, co bardzo mnie cieszyło. Nie, to jej towarzystwo tak na mnie działało. Było to coś upajającego.
-Zatańczymy?- zapytałem kiedy usłyszałem spokojną, wolną piosenkę.
-To chyba nie jest dobry pomysł-była zmieszana.
-Jeden taniec. Nie gryzę-zaśmiałem się. Caroline wzruszyła ramionami i chwile potem staliśmy na parkiecie. Jedną ręką obejmowałem jej talię a w drugiej trzymałem jej dłoń. Staliśmy bardzo blisko siebie, czułem nawet jej oddech na swojej szyi, co szczerze mówiąc doprowadzało mnie do obłędu.
„Boże, co ja wyprawiam?”-krzyczałam sama do siebie w myślach. Tańczę z nim i jesteśmy zdecydowanie za blisko, abym mogła trzeźwo myśleć. Próbowałam nie myśleć jak jego lewa ręka delikatnie gładzi moje plecy, z każdym pociągnięciem palców zostawiając ślad w postaci płonącego wspomnienia jego dotyku.
-Powinniśmy już wracać-wyszeptałam mu w szyje, bo bałam się podnieść wzrok na niego. Nie chciałam patrzeć mu w oczy.
-Tak, masz rację wracajmy.-odpowiedział.
Nikt z nas nie odzywał się w samochodzie. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Kurwa, ja miałam na niego ochotę, wciąż mam. A przecież on jest tym złym, muszę o tym pamiętać.
-No to cześć.-wydusiłam z siebie i pospiesznie wyszłam z samochodu, gdy staliśmy już pod moim domem. Klaus był jednak szybszy. Nim zdążyłam się zorientować stałam, a raczej opierałam się o drzwi jego samochodu a on jakieś kilka milimetrów ode mnie. Nasze twarze były tak blisko siebie, że czułam jego oddech, był ciepły, słodki i przyspieszony. Ja chyba przestałam oddychać. Przecież on nie może mnie w tej chwili pocałować, chociaż chcę, to nie może.
Boże, jaką mam ochotę ją pocałować. Dotykam jej ramion, czuję jak szybko oddycha, jak szybko bije jej serce. Wiem, że ona także chce mnie pocałować. Przybliżam się do jej ust, spoglądam jej głęboko w oczy i mówię:
-Dziękuje Caroline. Dobranoc.-po czym puszczam ją i wsiadam z powrotem do auta, i odjeżdżam. Niech dziewczyna trochę o mnie pomyśli wieczorem. Kiedy jestem w domu, wołam Jessice, moją-jakby ją określić-torebkę ciepłej krwi. Kiedy zaspokajam pragnienie, postanawiam iść pod prysznic i spać. Zimna woda powinna ostudzić nieco moje zapędy w stosunku do Caroline. Chociaż nie wykluczam, że prędzej czy później i tak między nami do czegoś dojdzie. Z tymi rozmyślaniami kieruję się w stronę łazienki.
No i mamy 3 rozdział :) Obiecuję, że w 4 będzie trochę dramatyczniej, a nie już tak słodko. Dobranoc :)
bardzo fajny ♥
OdpowiedzUsuńczekam na 4 :P