wtorek, 18 grudnia 2012

Rozdział 4, część 2

Caroline siedziała na łóżku w swoim pokoju i próbowała dodzwonić się do Tylera. Zostawił na jej poczcie jakieś 10 wiadomości a teraz nie odbierał telefonu. Mówił coś, że chcę porozmawiać, wyjaśnić sobie wszystko i pogodzić się. Gdyby to było takie proste. Nagle dziewczyna usłyszała pukanie do drzwi. Kiedy otworzyła drzwi zobaczyła w nich Tylera.
-Cześć Caroline. Możemy porozmawiać?-wyszeptał.
-Oczywiście, wejdź.-odpowiedziałam mu speszona. Tak na prawdę nie wiedziałam jak mam z nim rozmawiać. Po tej całej sytuacji z ugryzieniem i po tym, co wydarzyło się między mną a Klausem miałam pustkę w głowie.
-O czym chcesz rozmawiać, Tyler? Ugryzłeś mnie. Nie mogę z tobą być, wiesz o tym. -mówiąc to, łamał mi się głos. Byliśmy ze sobą ponad pół roku, a teraz to wszystko przepadło.
-Wiem Caroline, wiem. Ale musisz zrozumieć, że nie potrafię tego kontrolować. Krew Klausa mnie stworzyła i muszę robić to co mi każe. Ale mam już pomysł jak sobie z tym poradzić.-odpowiedział.
Nie rozumiałam, jak można poradzić sobie z przywiązaniem?
-Ale jak to, jaki pomysł?-zapytałam.
-Rozmawiałem z twoim ojcem. Pamiętasz jak chciał ci pomóc przezwyciężyć pragnienie picia krwi?-tak, niestety pamiętałam.-Powiedział, że jeśli przemienię się tyle razy, że nie będę już odczuwał przy tym bólu, to przestanę być wdzięczny Klausowi. To mnie uwolni.-kończył mówić z uśmiechem na twarzy.
-Dasz radę?-zapytałam trochę zdenerwowana, ponieważ wiedziałam jakie to było dla niego ciężkie.
-Chcę to zrobić dla ciebie, Caroline. Kocham cię i nie chcę cię więcej krzywdzić.
-Dziękuje.-zdołałam tylko wyszeptać, po czym mocno go przytuliłam.

Wieczorem pożegnałam się z Tylerem i postanowiłam zadzwonić do Eleny i Bonnie, żeby się spotkać i porozmawiać. Elena nie mogła wyjść, ponieważ obiecała porozmawiać z Jeremim, więc ja i Bonnie poszłyśmy do Grilla. Opowiedziałam jej o sytuacji z Tylerem, tym że wyjechał, wspomniałam także to, że Klaus dał mi swoją krew, pominęłam natomiast to, że się całowaliśmy.
-Klaus cię uratował? Od kiedy on jest taki dobroduszny.-pytała Bonnie, śmiejąc się.
-Nie wiem, stwierdził, że to jego wina, i ja nie miałam z tym nic wspólnego.-spokojnie odpowiedziałam.
-On jest przerażający, dobrze że nie muszę go spotykać. No poza drobnymi zaklęciami, które musiałam dla niego wykonać.- mówiła Bonnie. Nim zdążyłam odpowiedzieć, w naszą stronę szedł już Matt.
-Cześć dziewczyny. Caroline, nie wiesz, gdzie jest Tyler, mieliśmy jechać razem po części do mojego vana?-zapytał. Kiwnęłam tylko głową na Bonnie, która zaraz wszystko mu wyjaśniła. Ja nie miałam ochoty tego powtarzać. Byłam zła, smutna, zdenerwowana i jedyne na co miałam ochotę, to napić się krwi. Ale nie powiem tego głośno przy moich przyjaciołach, ponieważ są oni ludźmi, i na pewno nie zrozumieją.

Kiedy wróciłam do domu, mojej mamy jeszcze nie było. Wyjęłam z lodówki woreczek krwi i pijąc poszłam do swojego pokoju. W fotelu obok łóżka siedział Klaus.
-Czego chcesz?-warknęłam na niego. Jak po wczoraj śmiał w ogóle tu przychodzić?
-Musimy pogadać-odpowiedział spokojnie.
-Nic nie musimy, wynoś się z mojego domu, natychmiast-krzyknęłam. Nie będę z nim rozmawiać, niech da mi święty spokój, skoro sam nie wie czego chce.
-To co się stało wczoraj nie może się powtórzyć, jasne?-zapytał.
-Jak dla mnie świetny pomysł.-powiedziałam.- Zacznijmy od teraz, więc możesz już stąd iść.
-Zanim wyjdę, chcę tylko zrobić jedną rzecz-powiedział Klaus i zaczął się do mnie przysuwać.
-Klaus, nie. Odejdź, proszę-szeptałam. Ale już po chwili trzymał moją twarz w swoich dłoniach i wiedziałam, że chce mi wymazać pamięć.
-Zapomnij o naszej randce, o pocałunku, o wszystkim co wtedy czułaś. Kochasz Tylera i tylko z nim będziesz szczęśliwa. Ja jestem zły, jestem mordercą, który wyrządził tobie i twoim przyjaciołom dużo przykrości. Bądź szczęśliwa, Caroline. Ale beze mnie.-powiedział Klaus, po czym pocałował ją w czoło i zniknął.
Caroline otworzyła oczy, nie bardzo wiedząc dlaczego tak stoi i czemu torebka z krwią leży na ziemi. Podniosła ją, wyrzuciła i postanowiła iść spać.

"Ale ja jestem głupi. Jak mogłem coś poczuć do niej? Muszę jakoś odreagować, nie mogę się tak rozczulać. Jestem pierwotnym, jestem hybrydą i żadna kobieta nie sprawi, że stanę się dobry"-pomyślałem. Szedłem lasem w stronę swojego domu, kiedy usłyszałem zbliżający się do drogi samochód. W sekundę znalazłem się na ulicy, zatrzymałem samochód i wyciągnąłem z niego drobną brunetkę, która niemiłosiernie krzyczała.
-Och zamknij się-zdążyłem powiedzieć i już wysysałem z jej szyi krew. Kiedy dziewczyna umarła, rzuciłem jej ciało na ulicę i skierowałem się w stronę domu.









4 komentarze:

  1. Jak dla mnie Klaus zaczyna się zachowywać jak Damon, i to nie komplement :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Hey, wiem;/ Ale chciałam żeby coś się zepsuło i postarać się zacząć od nowa.
    Nie jestem fanką Damona więc nie chce aby Klaus tak się zachowywał :)
    Nowy rozdział powinien być lepszy, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hey rozdział nawet spoko, tylko końcówka mi się nie podobała. Dokładnie Klaus w stylu Damona:,,Zaurocze cie to zapomnisz, a potem z żalu rozszarpe jakąś dziewczyne''.
    Mogłabyś dać większą czcionke? Opowiadanie było by wyraźniejsze i łatwiejsze do czytania.
    Czekam na następny odcinek.;)
    *Laura*

    OdpowiedzUsuń